Strategia marketingowa jak przepis na udane danie.
Narzędzia marketingowe, to nic innego jak składniki tego miksu.
A Klient/Konsument to degustator – przygląda się, pyta, szuka opinii, a w końcu próbuje by ocenić i dokonać wyboru, czy pozostać lojalnym i wrócić w przyszłości, czy też nie mieć z daną marką i firmą nic wspólnego.
Ta prosta prawda otwiera głowę i uruchamia wyobraźnię. Warto bowiem uświadomić sobie odmienne zakresy działania i zrozumieć różnice, jakie są pomiędzy tym co powinno stanowić „twór” pod nazwą strategia marketingowa, a czym są narzędzia, w tym komunikacja – najczęściej ze strategią mylnie zrównywane. Pamiętaj! Twoja/Twojej Firmy obecność np. w social media i jej zasady, to nie strategia marketingowa!
Jest wiele firm, które własny „przepis” przygotowują i na bieżąco modyfikują spontanicznie. Uczą się nowych rozwiązań samodzielnie, rozwijają i poszukują metodą prób i błędów, podpatrują u innych, by wdrożyć z lekką korektą u siebie. Nie ma w tym nic złego, szczególnie, jeśli proces ten jest ciągły, poparty talentem i intuicją. Na rynku jest mnóstwo bliźniaczo podobnych firm, które nieźle sobie radzą. Pułapką w takim przypadku jest jednakowoż bratobójcza walka na ceny – bo jakżeby inaczej, skoro oferta jest niemalże identyczna?
A zatem zdecydowanie bardziej opłaca się (i warto) przygotowanie swojej własnej, acz merytorycznie umocowanej i zdecydowanie tajnej/indywidualnej receptury sukcesu, by powtarzać ją, rozwijać i udoskonalać w sobie tylko znanym kierunku. Indywidualne przewagi powodują, że nie tak łatwo porównywać oferty, a skrojony na miarę przekaz jest ciekawszy, zapamiętywalny (bo „jakiś”); daje Klientowi poczucie wyjątkowości, a to niezwykle ważne w morzu propozycji i alternatywnych rozwiązań.
Strategia marketingowa dla Firm z branży gastronomicznej to szczególnie ciekawy przypadek. Wpychający się z rozmachem marketing pięciu zmysłów prosi się o uwzględnienie w koncepcji, narzekając jednocześnie na brak zauważenia i docenienia, a jest w tym wypadku partnerem doskonałym. Emocje, przeżycia, doświadczanie, tworzenie magii wspomnień – naprawdę niewiele jest branż, które mają aż takie możliwości! Dlaczego zatem jednocześnie tak niewiele jest naprawdę wyrazistych (a przez to skutecznych) koncepcji w gastronomii? W moim przekonaniu z bardzo prozaicznego powodu – zbyt mocnego skupienia na fakcie zaspokojenia podstawowej potrzeby, czyli głodu, z pominięciem aspektu budowania emocji, doświadczeń i wspomnień.
Biznes jest twardy i żadna branża nie jest tu wyjątkiem. Liczymy pieniądze, skupiamy się na wyniku. Szczęściarze mają przy okazji frajdę i satysfakcję z tego co robią – czego życzę każdemu, bo bez pasji i przyjemności, biznes jest najczęściej po prostu udręką. Ale druga strona prowadzenia Firmy – czyli Ci, którzy decydują o jej sukcesie lub porażce, a więc Klienci; to zupełnie odmienna konstrukcja mentalna i argumentacyjna! Klient nie chce wiedzieć nic na temat problemów, trudności, czy walki o codzienność danej Firmy. Klient nie chce oczywistości! Klient chce by rozwiązać jego problem, często oczekuje oderwania się od swojej własnej mozolnej codzienności, przeżycia czegoś ciekawego i zapamiętywalnego. Nie chce tego, co „ma w domu”. I to jest klucz do sukcesu w branży gastronomicznej i hotelarskiej! Nie patrzeć na konkretne, proste i oczywiste cechy swojej rynkowej oferty, a tworzyć przeżycia, okazje i niepowtarzalne chwile! Patrzeć oczami Klienta, nie własnymi, doceniać odmienność, zaspokajać ciekawość, zaskakiwać.
Swego czasu bardzo powszechne w przekazach Firm z branży gastronomicznej były koncepcje komunikacyjne, bazujące na stwierdzeniu „jak w domu”, „jak u mamy”. O ile przy tym drugim stwierdzeniu można dopatrzeć się sensu i skutecznego wzbudzania nostalgicznych wspomnień, o tyle pierwsze jest pułapką, w którą wielu wpadło. No bo i po co (upraszczając celowo) płacić za coś, co i tak mam w tej samej jakości w domu? Tak, tak, oczywiście niuansów jest wiele, podobnie jak pytań dla kogo taka oferta – wiadomo, diabeł tkwi w szczegółach. Niemniej nadal podtrzymuję – wyjątkowość, oryginalność, spójność koncepcji – to elementy budujące trwałe wyróżniki i rzeczywiste przewagi rynkowe!
Przestań sprzedawać produkty i usługi! Zacznij sprzedawać przeżycia i emocje! Buduj wraz z Klientami ich wspomnienia, a dzięki temu swoją przewagę rynkową i zapamiętywalność.
Zapraszam Cię również do rozmowy. Interesuje Cię temat budowania i modyfikacji strategii marketingowej – napisz do mnie.
Dziękując za czas poświęcony na przeczytanie tego tekstu, życzę Ci pięknego, emocjonalnego i owocnego dnia!
Gabriela
* Artykuł został opublikowany również w czerwcowym wydaniu Poradnika Restauratora