Każda kategoria produktów rządzi się swoimi prawami – to fakt. Niuanse, szczegóły, meandry strategii dotyczące konkretnych grup produktów decydują w oczywisty sposób o różnicach. A co najważniejsze, decyduje o nich (a na pewno powinien decydować) wyróżnik, czyli … najtrudniejszy element strategii marketingowej.
Wyodrębnienie jednoznacznego i mocnego wyróżnika jest jednym z kluczy skuteczności strategii marketingowej. Niestety, najczęściej dyskusja sprowadza się do tego, że jest wiele cech (tu uwaga! Bo powinniśmy zawsze mówić nie o cechach a korzyściach!), o których warto mówić, że niemożliwe jest wskazanie tylko jednego wyróżnika, że przecież to nas zamknie i ograniczy. Wszystko to jest zdecydowanie nieprawdą, ale nie jest też proste rzeczywiście i wymaga mocno krytycznego i analitycznego spojrzenia na to, co dla klienta jest (lub może być) istotne oraz atrakcyjne i w efekcie skutecznie odróżnić produkt od morza innych propozycji na rynku.
Marketing sensoryczny uwzględnia to, że odbiorcą naszych komunikatów jest człowiek, dlatego przynosi korzyści w przypadku każdej branży i każdej strategii marketingowej. Wykorzystanie zmysłów w komunikacji jest zabiegiem, który można zastosować w każdym przekazie, a jeśli zrobi się to umiejętnie, skuteczność zdecydowanie wzrasta. Dlaczego?
Ponieważ ludzie posługują się nie tylko wzrokiem.
Ponieważ nasze wspomnienia i skojarzenia zawsze wiążą się z tym co czuliśmy w danej chwili, a nie z tym, jak ktoś/coś wyglądał/wyglądało.
Ponieważ ludzie są emocjonalni i w taki również sposób podejmują decyzje – zakupowe też.
Marketing sensoryczny ma dodatkowo zasadniczą zaletę – może być implementowany jako uzupełnienie każdej, funkcjonującej już strategii marketingowej. Uzupełnienie wyróżników i założeń komunikacji o elementy zmysłów i emocji, gwarantuje polepszenie relacji z odbiorcą i lepsze zrozumienie jego potrzeb.
Co z tzw. „twardymi branżami”? Stal, budowlanka, itp.? Odpowiedź jest prosta – czy w tych branżach o zakupach decyduje automat? Czy to komputer dokonuje ostatecznej weryfikacji, negocjuje i kontaktuje się z dostawcami? Jeśli nie – to odpowiedz sobie sama/sam – skoro kierujemy naszą ofertę do człowieka, to powinniśmy uwzględnić jego odczucia, emocje i zmysły – bo… kierujemy naszą ofertę do człowieka! A nie do enigmatycznej kategorii, branży, również tzw. „twardej”. Tak, takie to proste! O tym, że warto, przekonują się regularnie nasi partnerzy, których marki wprowadzamy na drogę marketingu pięciu zmysłów; a udowadniają również każdego dnia najlepsze i największe marki na rynku – w ich wypadku elementy strategii marketingu sensorycznego są obowiązkowe.
Zapraszam cię do dyskusji – co myślisz o marketingu sensorycznym w swojej branży/kategorii?
P.S. Wiele z opisywanych przeze mnie działań (i znacznie więcej) można objąć dofinansowaniami przeznaczonymi na rozwój. Chcesz sprawdzić, z jakich kwot dofinansowania może skorzystać Twoja firma? Prześlij numer NIP w wiadomości, a dokonamy weryfikacji i przedstawimy Ci możliwości.
Pozdrawiam!