
Gdy warstwa kurzu jest tak gruba, że nie widać co pod spodem
Opublikowano
Ostatnia aktualizacja
Czas czytania
16 minutyZostało napisane przez
- Gabriela Antczak
Dzisiaj o sprzątaniu, odświeżaniu i odgruzowywaniu.¶
Chyba wszyscy wiemy, co się wydarzy na pewno, jeśli nie będziemy w ogóle sprzątać w domu, w firmie, czy po prostu gdziekolwiek.¶
Co się stanie, jeśli nie wyczyścimy maszyny po użyciu, a komputera z nadmiaru plików… Wiemy? Ponoć tak! Ale praktyka pokazuje coś zgoła innego!
Maszyny a i owszem – zazwyczaj są czyszczone z namaszczeniem. Podobnie zakamarki biur i łazienek. Ale… strategiczne założenia rynkowe? O! Tutaj już sytuacja wygląda inaczej. Dmuchnij, a podniesie się tona kurzu! Bo nawet jeśli w danej firmie jakaś koncepcja strategiczna już jest, to najczęściej tkwi sobie w przekonaniu jej autorów/współtwórców/rodzicieli, że „jak mnie stworzyliście, tak mnie macie” –w za krótkich spodenkach i za małych bucikach… Bo to już do szkoły trzeba by iść, a ona na siłę zamknięta w przedszkolu, „nieco” wyrosła…
Trzymana jest w ułudzie obrośniętej kurzem, że skoro strategia została przygotowana, to mamy spokój na lata, bo przecież „odrobiliśmy” lekcje – jeśli pozostawać w nomenklaturze szkolnej.
Tak! Praca nad koncepcjami strategicznymi jest jedną z najbardziej nielubianych!Wiem, bo wykonuję ją nieprzerwanie od 25 lat i spotkałam już setki takich sytuacji.Zło konieczne i diabeł wcielony, tudzież upierdliwość piramidalna! Bo przecież wiemy czego chcemy! Po co to układać, opisywać i strukturyzować? Zawracanie głowy! I teraz co?! Nie dość, że już raz przez to przeszliśmy, to niby odświeżać mamy? To jakiś żart!
Dokładnie tak wygląda przeciętne/standardowe podejście, przynajmniej i na szczęście tylko na starcie rozmowy.
W świecie zawodowców trwa wyścig na wyszukane metody, nowe rozwiązania i dyskusje, które są niezwykle cenne, ale szczerze? W zdecydowanej większości kompletnie nieprzydatne na froncie codzienności. Niestety, może się narażę (nie pierwszy już raz), ale rzeczywistość w statystycznej polskiej firmie, przyjmijmy, że średniej wielkości, odbiega dalece od zaawansowanych dywagacji prężących merytoryczne muskuły! Przeciętność wymaga zakasania rękawów i sprzątania, a często najpierw poszukiwań, by w czeluściach firmowych „kazamatów” wyłuskać to, co koncepcją strategiczną jest i co więcej! Może i jest wdrażane, ale dawno już w kawałkach, bez konsekwencji, a przede wszystkim bez wiedzy bezpośrednio zainteresowanych – czyli Zespołu. W przeciętnej polskiej firmie nie wdraża się najbardziej zaawansowanych narzędzi, a układa się wspólnie proste, konkretne i transparentne ścieżki. Nie pisze się doktoratów, a oczyszcza, często wycina w zaroślach niejasności drogę do efektywności, o którą przecież chodzi.
Oczywiście można! Można posadzić cudny krzew na nieuporządkowanym terenie i w niektórych przypadkach przyjmie się i nawet pięknie zakwitnie, ale że teren nadal nieuporządkowany, zapada się i zarasta – jaki więc jest sens takich działań? Żaden!
Wiele polskich małych i średnich firm nie ma uporządkowanych założeń, nie ma dobrej reprezentacji ani brandowej, ani organizacyjnej. Nie istnieje w przestrzeni internetowej. Tak! Nie istnieje! Bo komunikacja taka sama dla każdego, kulawo realizowana „żeby była” to nie istnienie w rozumieniu efektywnościowym.
No i ta moc wypierania/niepamiętania! Z jednej strony mamy komunikat od Osób Zarządzających, że „strategia jest i wszyscy ją znają”… (wiecie ile razy to słyszałam?...), by z drugiej, czyli Zespołu odebrać skrajnie przeciwne sygnały. No bo łatwo się pomija i zapomina w codziennym pędzie i szaleństwie, że przecież od czasu pracy na czymś co nazywamy koncepcją strategiczną, zmieniły się stanowiska, układ struktury, a także pojawili się zupełnie nowi ludzie. I skąd oni mają wiedzieć cokolwiek na temat kierunków strategicznych, skoro najczęściej nikt z nimi na takie tematy po prostu nie rozmawia?! O rynku to już w ogóle nie wspomnę…
Kolejne StrategONy i kolejne dokładnie takie sytuacje. Można by powiedzieć„kopiuj, wklej”. I nie! Nie obrażam i nie umniejszam! Wręcz przeciwnie! Próbuję wskazywać bez nachalności, acz stanowczo, że sytuacja taka właśnie jest i analizowanie zaawansowanych rozwiązań i spektakularnych poczynań pojedynczych marek, nie ma się nijak do bieżącej pracy, z który np. my się mierzymy na co dzień. A mam to szczęście, że partnerów biznesowych nazywanych najczęściej klientami, czego nie czynię bo nie lubię, mi nie brakuje - dlatego daję sobie prawo do wypowiadania się w ogóle na ten temat.
Czy to grzech zaniedbania? Nie oceniam tego w ten sposób. Po prostu większość polskich firm rozwija się organicznie i „samopas”. Właściciele uczą się na własnych błędach od 30 - 40 lat. Wiedza i doświadczenie wymagają czasu, a doświadczonej kadry przy zakładaniu ich firm po prostu nie było. I tak zostało – „Zosie samosie” muszą sobie radzić i radzą! Bo firmy o których myślę mają się często naprawdę dobrze! Pytanie jak lepiej mogłoby być, gdyby do istniejących rozwiązań dołożyć nieco optymalizacyjnego szlifu i mocniej skupić się na efektywności? Wchodząc we wspólne projekty, to właśnie sprawdzamy. Nie wywracając wszystkiego do góry nogami, a stopniowo odkurzając i układając na nowo, zwiększając porządek, z zachowaniem logicznej kolejności i spokoju w działaniu. Bo wywalić wszystko z szafy nie jest trudno! Gorzej posegregować i poskładać na nowo, prawda?
Kiedy strategia jest efektywna? Ano wtedy, gdy jest:
-aktualna – odkurzanie regularne i update są o niebo skuteczniejsze, niż metoda na „o la boga, zostaliśmy w tyle i co teraz?!”;
- wdrożona i zrozumiana przez Zespół – a ten się zmienia i rozwija, więc bez przypominania, odświeżania i tłumaczenia regularnie, nie ma mowy o zrozumieniu i akceptacji;
- „jakaś” – jej indywidualizm tym bardziej wymaga systematycznej pracy, optymalizacji i dokarmiania. Bo indywidualizm to taka stale głodna bestia, która nie da się nakarmić gotowcami i sztampą; nie lubi też wprost podglądania i jednoznacznie odrzuca jakiekolwiek kopiowanie; co skutecznie uniemożliwia zostawiania koncepcji strategicznej porzuconej na lata i nagłe odkopywanie jej na podstawie działań konkurencji.
Jaki jest zatem najprostszy sposób na posiadanie efektywnej strategii rozwoju? Prosty! Tak, naprawdę prosty! Zmierzyć się ze zbudowaniem jej draftu wspólnie z Zespołem, zwiększając dzięki temu świadomość i akceptację już na starcie.
A następnie odświeżać, odkurzać i odmalowywać ze stałą i powtarzalną regularnością.Stopniowo i konsekwentnie. Nawet gdyby wiele się na pierwszy rzut oka nie zmieniało, to kontrolować proces! Mieć go cały czas na oku. Budować nadal wspólnie z Zespołem, któremu regularne przypominanie na najważniejszych elementach strategicznych, nadaje jasny kierunek i otwiera głowy na nowe pomysły, ale takie, które są zgodne z nadrzędnymi założeniami.
Niemalże w każdej firmie, którą odwiedzam, widzę różne próby podejścia do „skrzynek z pomysłami”, do których generowania zachęca się Zespoły. Wiecie jak zmienia się efektywność takich aktywności, gdy rzeczony Zespół faktycznie jest regularnie zabezpieczany w wiedzę na temat tego dokąd zmierza i po co? Diametralnie! Ale przecież to też jest proste do wytłumaczenia – łatwiej generować pomysły jeśli wiesz, czy mają posłużyć do konstrukcji taczki, czy może maszyny do szycia? A jeśli kiedyś ktoś coś mówił na temat strategii, ale to było „dawno i nieprawda”. To co? „Mam zgadywać o co chodzi? Robię swoje i się nie wychylam!”. Bardzo to wszystko przecież naturalne i zrozumiałe. Dlaczego zatem tak często oczekuje się kreatywności w pomysłach, ale nie dokarmia się jej informacjami i aktualizacją wiedzy?
Systematyczne odkurzanie strategii zdecydowanie „mniej boli” i daje realne szanse na rozwój w tempie pozwalającym na dotrzymanie kroku rynkowi, tudzież na tworzenie przewag. Odpowiednio częste patrzenie dokoła, również ze wsparciem zapewniającym „helicopter view” gwarantuje lepszą perspektywę.A zwyczajnie łatwiej jest zagłębić się w ożywionej dyskusji co jakiś czas, niż nagle wyłazić ze studni zaszłości i zapomnienia.
I między innymi dlatego tak kocham prowadzić StrategONy! Bo one nie tylko pomagają tworzyć i porządkować założenia strategiczne, ale też skutecznie odkurzają i pucują! Żeby ścieżka strategiczna znowu była odgruzowana i widoczna dla każdego, kto nią podąża! Uwielbiam spotykać się na StrategONie odświeżającym i widzieć co się zmieniło i jak firma idzie do przodu! Nie zawsze idzie w tempie zgodnym z wcześniejszymi oczekiwaniami, ale też i po to jest to całe odświeżanie – by zweryfikować, kolejny raz przeliczyć i przemyśleć. To jest właśnie strategiczny proces! Skupiony na efektywności i elastyczny!Czy zdarzyło się niepotrzebne podejście do odkurzania strategii? Z całą mocą mogę zapewnić, że nie! Zawsze pojawiają się nowe pomysły, spostrzeżenia, kierunki i rozwiązania. I to jest strategiczny game changer! Zamiast wywożenia gruzu i/lub fajerwerków raz na 10 lat, miotła i lornetka regularnie, by efektywnie przeć do przodu!