Wiem, że nic nie wiem, czyli przydałoby się nieco więcej pokory!

mask-1825646_640.webp
Gabriela Antczak
  • Udostępnij:

Muszę Wam w związku z jubileuszem 25-lecia przyznać, że z coraz większą konsternacją patrzę na sytuację rynkową.


Usługi doradcze konsekwentnie schodzą na psy!
Wybaczcie taką szczerość i dobitność, ale nie chce być inaczej.


Tak dużo jest balonów napompowanych do granic i wydmuszek nie wnoszących niczego wartościowego. Co je łączy? Dopracowane do perfekcji schematy sprzedaży. Wciskanie Ludziom klasycznego kitu owiniętego w mało wyrafinowany papierek, to powszechność. Żerowanie na ogromnym zapotrzebowaniu, bo tak wielu szuka równowagi i wsparcia. Każdy pewnie, prowadzący biznes, chciałby opływać w dostatki, pracując tyle co nic. Stąd te tandetne materiały video nagrywane pod palmami i w drogich samochodach. Przebitki szczęśliwych rodzin, w tym mam w klasycznych fartuszkach, piekących z dziećmi ciasteczka…


Marketing sensoryczny? No pewnie! Z jednej strony budowanie na strachu – o kolejny dzień, kryzys, nadzwyczaj aktywną konkurencję, czy zmianę modelu biznesu. A z drugiej na potrzebie spełnienia, na pozytywnych emocjach, jakie w każdym z nas wzbudzają sielskie obrazki idealnej rodziny i mnóstwa wolnego czasu. Każdy oczywiście taki boski „doradca” ma patent jak błogi stan uzyskać i patent ten jest banalnie prosty, sprawdzony i osiągalny dla wszystkich…chociaż wielu musiałoby wziąć najpierw kredyt, żeby za złoty sposób zapłacić…


Dlaczego zatem świat nie jest tak idealnie prosty?
I dlaczego synonimem przedsiębiorcy w Polsce jest uciekinier z domu wariatów?... Dlaczego strategia nie może być identyczna dla każdego? I dlaczego dokładnie wszyscy nie są milionerami?


Przyjrzyjcie się uważniej…. Wszystkie te usługi sprzedawane w sumie od niedawna jednym schematem, w ramach kółek wzajemnej adoracji, skupiają się wyłącznie wokół konkretnych rodzajów aktywności – coach’ów, mentorów, trenerów personalnych, itp. Jakby świat biznesu kończył się na tych dziedzinach i nikt nie produkował i nie sprzedawał czegokolwiek, w tym usług ale offline. A co z tą zdecydowaną większością biznesów drodzy "czarodzieje"?! Co z firmami produkcyjnymi, użerającymi się z wyzwaniami łańcuchów dostaw i rosnącymi wymaganiami sieci handlowych i pośredników wszelakich? A co z pośrednikami właśnie, czyli całą gigantyczną przestrzenią zajmowaną przez przedsiębiorstwa dystrybucyjne? Co z usługami, których mnogość oczywista wykracza poza wszelkie narysowane przez was granice doradzania doradcom w … doradzaniu?...


Widzicie to? Ja patrzę i zamiast się przyzwyczaić, nie dowierzam coraz mocniej. Z jednej strony pozostają po takim działaniu dosłownie zgliszcza – bo coraz mniej Osób potrafi uwierzyć i zaufać ekspertom od strategii rzeczywistych i nie tylko – skoro z takimi hochsztaplerami się zetknęło i nacięło boleśnie. A z drugiej, marzących o łatwym sukcesie jest wystarczająco wielu, by stale naciągać kolejnych.


I tym sposobem, sieć pełna jest ofert o magicznej mocy. Tabletek szczęścia, czekających na tych, którzy gotowi są wyruszyć w podróż kupowania marzeń. Doradztwa bez jakiejkolwiek odpowiedzialności, jednorazowych strzałów, bo jak nie wyjdzie, to widocznie wyjść nie mogło, a może Klient za mało zaangażowany, itd. Co więcej! Osobiście kilkukrotnie spotkałam się z przypadkami konsultowania biznesu z wróżkami, na usługi których znalazły się środki, pomimo, że było na tyle krucho, że o pozwoleniu sobie na rzetelną usługę doradczą podobno nie było mowy. Desperacja? Zapewne! Ale wielu na tej desperacji żeruje bezwzględnie (wróżek w sumie nie ma co winić…).


Rzetelne usługi strategiczne z ekspercką wiedzą są oczywiście wrzucane do jednego worka. I to zrozumiałe, bo przecież nie ma gotowego filtra odrzucającego już na starcie wspomnianą rzetelność od ściemy.


Jak próbować je odróżniać? Czasem się nad tym zastanawiam. I chyba mam kilka propozycji punktów do szybkiej weryfikacji:

1.      Buta.

Ja osobiście, pomimo tak wielu lat doświadczeń i pracy z mnóstwem Przedsiębiorców, zawsze podchodzę z pokorą do każdego projektu. I zakładam „wiem, że nic nie wiem”, a tylko współpraca ramię z ramię z Partnerem jakim jest Partner/Klient i jego Zespół daje kompilację efektywnościową. Dlaczego? Ano dlatego, że to Partner jest ekspertem w swojej konkretnej branży i na swoim „kawałku podłogi”, a ja/my na swoim. I dopiero połączenie sił daje maksymalizację efektywności. Kiedy zatem widzę buńczuczne tezy i gotowe sposoby rozwiązań na zawołanie, bez grama pokory,  na mojej liście usługa awansuje natychmiast do niechlubnej pozycji pt. „wydmuszka”.

2.      Klapki na oczach.

Ograniczenie się w metodach do jednego rozdziału – aktualnie najczęściej do wspomnianych usług doradczych online, lub zarabiania na profilach SM - jakby 99,9% świata biznesu poza tym nie istniało.

3.      Łatwizna.

Absolutnie zawsze obiecuję Partnerom ciężką pracę, wymagającą konsekwencji. Nie ma, że łatwo! Wiele ułatwimy, to pewne, ale biznes wymaga pracy i zaangażowania. Oczywiście, doświadczyłam wiele razy sytuacji, kiedy ktoś mówił mi, że zastosowane rozwiązanie jest cudownie proste! TAK!  bo to „prostota jest szczytem wyrafinowania” jak mawiał Steve Jobs, ale tylko świadomość, transparentność działania, wiedza i doświadczenie mogą taką prostotę tworzyć. Zrozumienie rynku, oczekiwań klientów itd. – nie gotowiec, a za każdym razem indywidualnie przeanalizowana strategicznie sytuacja.

Próbowaliście kiedyś uniwersalnej diety – cud, która nie wymaga absolutnie żadnego wysiłku i sprawdzi się u każdego? … No właśnie!

4.      Jeden sukces spektakularny (lub nie).

Dowody na umiejętności doradcze na podstawie sukcesu jednej, WŁASNEJ firmy! Przyznaję, moja ma się doskonale, ale gdyby nie blisko 100 wypracowanych i wdrożonych strategii dla innych, nie dawałabym sobie grama prawa do nakładania jednej miary sukcesu na wszystkich. I ta miara nie zależy w wypadku wydmuszek od branży, czy indywidualnej sytuacji… Argumentem wystarczającym do przekonania Klientów do współpracy ma być to, że samemu ogarnia się jeden, konkretny, a więc specyficzny biznes. Mnie taki argument nie wystarcza, wybaczcie.

5.      Brak odpowiedzialności.

Jakiejkolwiek. Po prostu. Zero zaangażowania w realny proces i jego wyniki. Ryzyk fizyk i orzeszki.

………………………..


Czego zabrakło? Co proponujecie dołożyć?  Jakie jeszcze wyróżniki strategicznego doradztwa biznesu schodzącego na złą drogę powinniśmy wspólnie uwzględnić?


Na pewno nie zyskam na popularności, ale jak zawsze mówiąc wprost – biznes nie jest dla każdego i nie jest sielankowym pieczeniem ciasteczek!  Nie ma co wierzyć w takie bzdury zbawienne i  nikt takich rozwiązań nam nie da!


Wiele się w biznesie zmienia, z perspektywy 25 lat szczególnie, ale jego meandry niezmiennie są skomplikowane, a on sam wymaga niebywałego zaangażowania, wiedzy, stałego rozwoju i ogromnego serducha, a także milinów decyzji, często opartych o zgniłe kompromisy. Może wymagać w niektórych wypadkach mniej czasu niż jeszcze kilka lat temu, ze względu na nowoczesne rozwiązania optymalizujące i automatyzujące w konkretnych zakresach. Ale nadal! Jeśli komuś marzy się sielankowe pieczenie ciasteczek, to obawiam się, że powinien wybrać jakiś najbezpieczniejszy etat. A porady gotowych, czarodziejskich przepisów pasujących do każdego można co najwyżej spalić w piecu, te ciasteczka piekąc.


Czy rynek doradczy się jakoś przeczyści? Obawiam się, że nie. Czarodziejów przybywa, a magia gotowych narzędzi kusi. Autorytet i doświadczenie się jednakowoż niezmiennie bronią mimo to i wierzę, że bezpośrednią szansą jest „samospełniająca się przepowiednia”- faktyczni eksperci będą potrzebni młodszemu pokoleniu, które „przejedzie się” niestety na czarodziejach koncertowo. Magicy pogrążą się swoją własną bronią. A narzędzia? Wykorzystają je skutecznie również faktyczni fachowcy – tylko  z nieco większym dystansem i rzetelnymi celami. Praca strategiczna oznacza bowiem między innymi konieczność wykorzystania nowoczesnych narzędzi, a nie tylko "wiecznego pióra i liczydeł"… Zgadzacie się?

Może Cię zainteresować

Zobacz również

Czas to pieniądz, czyli spokojnie, to przecież tylko 5 minut…

W tytule kilka parafraz, bo czas jako zasób strategiczny zasługuje w moim przekonaniu na absolutnie wyjątkowe miejsce w całej strategicznie układance
Pokaż więcej...
Pokaż więcej

Wiem, że nic nie wiem, czyli przydałoby się nieco więcej pokory!

Muszę Wam w związku z jubileuszem 25-lecia przyznać, że z coraz większą konsternacją patrzę na sytuację rynkową.
Pokaż więcej...
Pokaż więcej

Marketing sensoryczny na warsztacie StrategON otwarty.

Bo najważniejsze, to doświadczyć i poznać od strony praktycznej najskuteczniejszą strategię rozwoju rynku!

Pokaż więcej...
Pokaż więcej
Twoje imię *
Twój numer telefonu *
Jak mogę Ci pomóc *
Klikając przycisk “Wyślij widomość”, zgadzasz się na przesłanie do nas swoich danych. Właściciel strony zobowiązuje się wykorzystać te dane zgodnie ze swoimi zasadami ochrony danych, m.in. do kontaktu w celu przedstawienia oferty. Wyświetl zasady dotyczące danych.