Czas to pieniądz, czyli spokojnie, to przecież tylko 5 minut…

time-1019889_1280.webp
Gabriela Antczak
  • Udostępnij:

W tytule kilka parafraz, bo czas jako zasób strategiczny zasługuje w moim przekonaniu na absolutnie wyjątkowe miejsce w całej strategicznie układance. A zabierając się za pisanie tego materiału, co chwilę miałam nowe przemyślenia i kolejne perspektywy spojrzenia strategicznego na czas…

Obok ludzi i pieniędzy, to czas bowiem najczęściej decyduje o sukcesie lub porażce każdego przedsięwzięcia.

Zacznijmy zatem od płaszczyzny najprostszej - znalezienie się we właściwym biznesowo miejscu i czasie – zamknięte w powiedzenia i przysłowia, jest tradycyjnym ujęciem z jednej strony wiedzy i świadomego działania, a z drugiej szczęścia, czy przeznaczenia. Zostawmy zabobony i wiarę, zostańmy przy wiedzy i informacji – najdroższym elemencie w prowadzeniu biznesu. Wiedzieć gdzie i kiedy się znaleźć (i odnaleźć) nie tylko dosłownie przecież i osobiście, ale po prostu ze swoją ofertą – to kluczowy element sukcesu. Można przestrzelić o lata za szybko, lub za późno – wszyscy to znamy. Ja na ten przykład, wielokrotnie słyszałam, że „wyprzedzam czasy” i chcę to czy tamto rozwiązanie wprowadzić za szybko. I nie! Nie jest to laurka własna – równie nieraz „uwalono” mi projekty właśnie ze względu za „wizjonerstwo”… Niektóre wdrożyłam z powodzeniem z kim innym; niektóre skutecznie wdrożył jeszcze ktoś spoza kręgu zaufania… Ale zdaniem zainteresowanych nie były proponowane we właściwym czasie i to wystarczy co oczywiste, żeby je rozłożyć…

Wspomniana właściwość idealnie komponuje się z… Peselami. Upływający czas (coraz częściej niestety  z przerażeniem to zauważam) zdaniem wielu menadżerów usprawiedliwia brak bycia „na czasie” i zwalnianie tempa. Na emeryturze? Jasne! Ale jeśli chce się robić dobrą robotę i rozwijać firmę/markę, nie można udawać, że czas płynie w tempie, jakie sobie zakładają właściciele czy dyrektorzy! Uwaga! Czas płynie niezmiennie błyskawicznie (gdyby ktoś miał jednak wątpliwości) i co więcej! Czas jest jedynym zasobem, którego nie da się uzupełnić zewnętrznie, czy odzyskać! Skąd ta delikatna złośliwość? Uwierzcie – prowadząc tak wiele projektów strategicznych, mam „przeprawy wszelkiej maści” z Ludźmi walorów ogromnych, ale poczucia czasu często … powiedzmy, że niewłaściwego…  Do tego wątku jeszcze wrócimy.

Jakie są tego kolejne konsekwencje? Oprócz tych, że świat stale przyspiesza i rynek ucieka coraz szybciej? Ano takie, że słyszymy niekiedy/często „spokojnie… spokojnie – nie takie rzeczy się robiło…” Po czym konkurencja robi to, co zaproponowaliśmy (bo „cudem” się dowiedziała zapewne…), tyle, że szybciej! Albo np.… Klient/Partner traci dofinansowanie – gotowe, cieplutkie, gotowe do pracy pieniądze, bo „miał czas i spokój”, żeby nie zdążyć podpisać jednego (!) dokumentu! Brzmi jak kuriozum? Zapewniam, że jest w 100% prawdą i żeby nie było! Nie jednorazowym przypadkiem… Wiecie ile dziesiątków (a czasem i setek tysięcy) kosztuje stwierdzenie „na spokojnie”? Nie sprawdzajcie proszę!

No i w tym momencie samo narzuca się stwierdzenie, że „czas to pieniądz” – w tak rozumianym znaczeniu, nie jest to żadna przenośnia. Rola mojego Zespołu bardzo często w jednym, charakterystycznym i jak się okazuje kluczowym momencie współpracy, sprowadza się do terrorystycznej pacyfikacji wszystkich „na spokojnie, zdążymy”… Bo w życiu byśmy nie zdążali. A co do dofinansowań. Gdyby mi ktoś wciskał pieniądze do kieszeni…Kurczę, nie czekałabym – no właśnie… na co?... Czas to pieniądz w wielu interpretacjach, zostańmy dla dobra długości artykułu przy znaczeniu dosłownym.

Czas ma również umiejętność elastycznej transformacji – zauważyliście?

Gdy pojawia się „zajawka” i potrzeba, wszystko musi być gotowe „na już”, po to by następnie przeleżeć dwa tygodnie w ciepełku bez jakiegokolwiek zainteresowania, a co dopiero informacji zwrotnej. Ale najpierw najlepiej jest wszystkich potencjalnie możliwych zainteresowanych  postawić na głowie. To są dwa równoległe wymiary czasu. Strategiczne oczywiście. Zawsze… Tyle, że „strategiczność” ustępuje bieżączce, a czekanie zapewne ma „zmiękczać”.

Podobnie jest z czasoprzestrzenią przeznaczoną dla Grafików i Kreatorów wszelakich. Oni mają osobną strefę w biznesowym piekiełku i swoje ukochane „przecież to tylko pięć minut roboty”… To jest inne pięć minut, niż to przeznaczone na analizę oferty, wyceny, czy na podjęcie decyzji strategicznej. Zapewniam! To jest inny wymiar i nie ma się co czepiać tematu!...

No dobrze, ale ty Peseli to jeszcze nie odpuszczę. Było już o wysokich, a co z tymi świeżutkimi? W strategicznym marketingu błyszczą bardzo – wypolerowane i energiczne. I to jest piękne! Ale ma co najmniej jeden szkopuł. Strategia rynkowa to bowiem  o niebo więcej, niż komunikacja w SM. Na szczęście niskie Pesele rozumieją lepiej rynek i zmieniające się trendy i dzięki temu doskonale da się z nimi pracować strategicznie, systematycznie poszerzając patrzenie i wspierając merytorycznie. Ale oni przynajmniej nigdy nie powiedzą „firma to ja, a ja jakiegoś tam Instagrama czy co tam chcecie, nie mam, więc…” albo „influencerzy to darmozjady, na mnie zarabiać nie będą”; „trendy mnie interesują! Sprzedajcie to, co aktualnie produkujemy”….– oczywiście przykładowe cytaty są dosłowne i pochodzą ze strategicznych narad (żeby nie było).  Strategiczny zdrowy rozsądek jest bezcenny. Moim zdaniem skuteczność strategiczna nie lubi się z butą i zasiedzeniem. Jeśli ma wybierać, to woli młodą odwagę, którą potrafi delikatnie acz skutecznie pacyfikować. Przyklejone krzesła i autorytarne wyobrażenia wymagają co jakiś czas kąpieli w zimnej wodzie… (czasami ja lub ktoś mi podobny wparowuje z takim wiadrem, a czasem niestety zdecydowanie bardziej boleśnie robią to klienci/konsumenci marki…) Ale Drodzy Państwo! Rynek pędzi tak, że brak jakiejkolwiek (!) wiedzy na temat trendów czy narzędzi powinien być na pewnych stanowiskach po prostu karany…I tyle.

I wreszcie te winner! Czas obowiązywania strategii! To już jest w ogóle hit! „Strategię mamy! Sprzed siedmiu lat jakoś tak…” Te sformułowania,  są u mnie na liście „top 10” między innymi obok tych w stylu „Robiliśmy strategię ale nie działa. Dlaczego? Nie wiemy, nie wdrażaliśmy jej”…

Mamy zatem na tapecie strategie z zupełnie innych czasów i realiów. Nie optymalizowane, nie odświeżane. Czas jest nieubłagany nie tylko dla każdego z nas, dla naszych strategii również. To jest właśnie ta jego przerażająca konsekwencja i sprawiedliwość. Możemy twierdzić, że „tylko dzieci się nam starzeją”, ale maszyny, technologie, strategie i marki również. Tak! To jest takie proste! Strategię trzeba co jakiś czas wysłać na lifting i odświeżyć. A czasami zrobić od nowa, co by nie pożarł jej bezlitosny ząb czasu, bo nie trzeba doktoratu z ekonomii by wiedzieć, co się stanie z firmą/marką gdy ją klienci zakopią w mauzoleum…

Dziękuję Wam za ten spędzony wspólnie czas! Zapraszam za chwil kilka na kolejne przemyślenia strategicznego 25-lecia.

Gabriela

 

 

Może Cię zainteresować

Zobacz również

Pułapki strategiczne niezmienne od 25 lat …

Zasób strategiczny - Ludzie!

#Strategia może być w najlepsza i wymarzona w teorii. Jeśli nie zostanie przyjęta i wdrożona przez Zespół, nie istnieje. Nie jest bowiem (jak często słyszę) „mniej skuteczna”, „częściowo efektywna” czy „prawdopodobnie do poprawy”.

Pokaż więcej...
Pokaż więcej

Czas to pieniądz, czyli spokojnie, to przecież tylko 5 minut…

W tytule kilka parafraz, bo czas jako zasób strategiczny zasługuje w moim przekonaniu na absolutnie wyjątkowe miejsce w całej strategicznie układance
Pokaż więcej...
Pokaż więcej

Wiem, że nic nie wiem, czyli przydałoby się nieco więcej pokory!

Muszę Wam w związku z jubileuszem 25-lecia przyznać, że z coraz większą konsternacją patrzę na sytuację rynkową.
Pokaż więcej...
Pokaż więcej
Twoje imię *
Twój numer telefonu *
Potrzebujesz wiece informacji? Jesteśmy tu dla Ciebie *
Klikając przycisk “Wyślij widomość”, zgadzasz się na przesłanie do nas swoich danych. Właściciel strony zobowiązuje się wykorzystać te dane zgodnie ze swoimi zasadami ochrony danych, m.in. do kontaktu w celu przedstawienia oferty. Wyświetl zasady dotyczące danych.