Oczywiście nie ma jednego sposobu i jednoznacznej definicji produktu, który na pewno odniesie rynkowy sukces. Gdyby takie rozwiązanie istniało, dosłownie wszyscy bylibyśmy milionerami.
Wprowadzanie na rynek produktu jest procesem niezwykle złożonym i wielopłaszczyznowym. I co najważniejsze! Angażuje „morze” ludzi – zarówno tych wewnątrz Organizacji, jak i tych, którzy są odbiorcami, klientami i konsumentami tegoż produktu. A jak wiadomo – gdzie ludzie, tam różne zdania, zmiany, pomyłki i emocje! Kierując się własnym przekonaniem, możemy minąć się bardzo z oczekiwaniami tych, którym rzeczony produkt chcemy zaoferować. A, że obiektywizm nie istnieje, o takie pomyłki naprawdę łatwo. Nie bez kozery zawsze aktualne jest powiedzenie „mierzyć coś swoją miarą”.
A zatem – produkt, który ma największe szanse rynkowe to taki, który faktycznie odpowiada na potrzeby użytkownika. Rozumie je i rozwiązuje problemy, z jakimi użytkownik, nazywany powszechnie konsumentem, się boryka. A zrozumieć potrzeby, to proces wymagający uważności, umiejętności słuchania i oczywiście w ogóle dostępu do informacji, którą możemy zinterpretować. Skąd zatem taką informację pozyskać? W dzisiejszych czasach jest to prostsze, niż jeszcze dekadę temu. Najkrótsza ścieżka, to wykorzystanie kanałów social media (jeśli już je posiadasz) i prowadzenie z konsumentem szczerego dialogu. Opcji jest mnóstwo – ankiety, odpowiedzi na komentarze, itd. Wiele Organizacji niestety zaniedbuje tę możliwość, ograniczając komunikację do jednostronnego nadawania – bez słuchania i bez faktycznych reakcji na informacje, jakie konsumencie chcą dostarczać. A jak wiadomo taka chęć, to już połowa sukcesu, nawet jeśli informacje nie są do końca pochlebne, czy stanowią po prostu reklamację. Wszystko bowiem, co zechce powiedzieć nam o produkcie Konsument jest bezcenne!
Kolejny element determinujący rynkowy sukces produktu, to jego rozwój. Niestety bardzo często (najczęściej?) praca nad konstrukcją produktu odbywa się na etapie jego tworzenia, oraz w momencie, gdy zaczyna się dziać z nim „coś złego” i sprzedaż zaczyna spadać. I to jest powszechny, znaczący błąd. Rozwój, to bowiem również niekończący się proces poddawania produktu kolejnym fazom oceny jakościowej/porównawczej z konkurencją/ weryfikacyjnej w stosunku do tego co oferuje rynek od strony surowcowej i technicznej, itd.
Produkt i usługa to nasza propozycja dla użytkownika, która, zachowując bazowe korzyści, powinna zaskakiwać i ewoluować, nie tylko w zakresie promocyjnych gramatur, czy okolicznościowych opakowań. Poszukiwanie nowych zastosowań, ale także nowych grup odbiorców; oferowanie sezonowych wariantów (jeśli ta opcja nas dotyczy), dołączanie innowacyjnych rozwiązań, oferowanych tylko wybrańcom, którzy przetestują je i wrócą do nas z informacją. To tylko przykłady działań koniecznych, które prowadzone w trybie ciągłym, zwiększają szanse produktu na osiągnięcie faktycznego i trwałego sukcesu rynkowego. Konsument (czyli każdy z nas) dość szybko się nudzi, a przede wszystkim jest stale atakowany konkurencyjnymi propozycjami. Kuszony i zdobywany. Jeśli Twój produkt pozostaje głuchy na jej/jego potrzeby, z całą pewnością zwiększa swoje „szanse” na skuteczne… wypadnięcie z rynkowej gry o tron…