Marketing sensoryczny, nazywany również marketingiem pięciu zmysłów, to najskuteczniejsza droga do budowania marek zapamiętywalnych, emocjonalnych i trwałych.
Marka bowiem, która ma być mocna i rozwojowa, musi zyskać grono wiernych i lojalnych „wyznawców”. Jeśli tegoż grona nie ma, nie jest marką, a po prostu produktem/portfolio/ofertą firmy.
Wbrew pozorom, rzeczywiście silnych brandów nie jest wiele. Każdy spec od marketingu i każdy właściciel firmy dużo mówi o swojej „marce”, ale tak naprawdę, tylko namiastka z tych opowieści jest prawdziwa. Dlaczego? Ponieważ zbyt mocno wysiłki i budżety skupiane są na „tu i teraz” – na wyniku bieżącym, na zysku w danym roku. Tak wiem! Zaraz spotkam się z zarzutem, że po to przecież działają firmy! Oczywiście! Każda firma jest po to, by zarabiać pieniądze! Ale jeśli chce te pieniądze pomnażać i zapewnić sobie systematyczny rozwój, oraz pozycję rynkową, musi inwestować w to, co (oprócz ludzi) ma najcenniejszego – w brandy. Dywersyfikacja budżetów na działania wizerunkowe i prosprzedażowe, patrzenie długofalowe, wskaźniki dla Działu Handlowego, uwzględniające odpowiednie proporcje pomiędzy własną marką, a produkcją/usługą na zlecenie zewnętrzne – to elementy konieczne, by nie zapętlić się tylko w bieżącej walce, a mieć szanse na pokonanie konkurencji i bezpieczną żeglugę we wzroście biznesu.
Marketing sensoryczny to ten rodzaj strategii marketingowej, która zapewnia spektakularne wyniki, ale na jej działanie trzeba poczekać. Potrzeba cierpliwości i piekielnej konsekwencji. Ale zaraz! W sumie, to przecież każda strategia tego wymaga! Systematyczność w działaniu, utrzymanie ustalonego kursu – to niezbędne elementy każdego działania mającego znamiona strategii marketingowej.
Gdzie szukać inspiracji dla marketingu pięciu zmysłów?
Tak naprawdę codzienne zachowania i sytuacje życiowe są najlepszą inspiracją dla strategii marketingu sensorycznego. Trzeba chcieć i umieć obserwować. Pytanie, jak stworzyć sobie ku temu okazję, jak znaleźć motywację do poznawania nawyków potencjalnych odbiorców, by mieć szansę przerodzić ich w wyznawców marki?
Strategia marketingu pięciu zmysłów poszukuje możliwości najskuteczniejszego wykorzystania jak największej ilości zmysłów na rzecz brandu. Każdy zdrowy człowiek posługuje się na co dzień pięcioma, podstawowymi zmysłami – wzrokiem, słuchem, węchem, smakiem i dotykiem. Im więcej zmysłów jednocześnie „zaprzęgniesz” do pracy nad swoją marką, tym większe tworzysz szanse na zwrócenie na nią uwagi potencjalnych użytkowników.
I stąd kolejna, moja osobista strefa inspiracji dla tworzenia strategii marketingu sensorycznego – Bieszczady.
Zapach potraw przygotowywanych na starym, kaflowym piecu, podobnie jak aromat świeżych jabłek, prosto z dzikiej jabłoni, rosnącej przy drewnianym domu, wzbudza wspomnienia i nieco nostalgii.
Smaki warzyw zebranych w przydomowym warzywniku i regionalnych potraw, (które niestety ciężko znaleźć w miejscowych knajpach, pełnych pizzy i kebabów), ale jak już znajdziesz! Raj!
Dotyk na twarzy wiatru na połoninach i muskanie zachodzącego słońca, oświetlającego zielone wzgórza.
Mogłabym tak długo… Wszystko to przypomina te aspekty, które niemalże każdy człowiek lubi. No bo przecież pyszne jedzenie i miłe doświadczenia to zawsze pozytywne emocje. A emocje to w marketingu sensorycznym klucz do sukcesu! To o emocje naszych lojalnych odbiorców walczymy. To emocje popychają każdego do decyzji. A przede wszystkim prawdziwa marka jest kochana, a nie tylko kupowana!
I dlatego właśnie w Bieszczadach odbywają się moje autorskie warsztaty strategii marketingu sensorycznego. Pełne niezwykłych doświadczeń, prowadzących do faktycznego zrozumienia i uzyskania umiejętności wdrażania marketingu pięciu zmysłów do strategii i narzędzi marketingowych. Warsztaty, jakich nigdzie indziej nie znajdziesz! Bo marketingu sensorycznego nie da się nauczyć bez poznania, doświadczania i emocji.
Jeśli zainteresował cię ten temat i chcesz dowiedzieć się więcej, zapraszam – napisz do mnie.
P.S. Wiele z opisywanych przeze mnie działań (i znacznie więcej) można objąć dofinansowaniami przeznaczonymi na rozwój. Chcesz sprawdzić, z jakich kwot dofinansowania może skorzystać Twoja firma? Prześlij numer NIP w wiadomości, a dokonamy weryfikacji i przedstawimy Ci możliwości.
Pozdrawiam!