To, że prowadzenie firmy, szczególnie w Polsce, jest trudną podróżą, to wszyscy wiemy. Wyboiste ścieżki, ostre zakręty i liczne meandry – przepisów, podatków, regulacji i ograniczeń, wymagają dobrego przygotowania, nie lada odporności i kondycji – przede wszystkim psychicznej.
Podobnie skojarzenie mam myśląc o wdrożeniu i realizacji strategii marketingowej. Jej skuteczna egzekucja to jak wycieczka w góry. Ale nie te strome i wysokie – niech będzie, że w Bieszczady (tak, kocham je i ubóstwiam, dlatego o skojarzenie łatwiej), a dlaczego, zaraz wyjaśnię.
Skuteczne prowadzenie strategii marketingowej wymaga dobrego przygotowania. Dokładnie tak jak przed wyjściem w góry – ekwipunek, zapas wody, kondycja. Nie warto wychodzić bez przygotowanego planu i określonego celu. Niestety, nadal wielu wychodzi – z różnym, często opłakanym skutkiem.
Strategia marketingowa to wniesienia i doliny. Raz pod górę, raz z górki, ale zawsze konsekwentnie do przodu. Udana wycieczka nigdy nie jest monotonna. Zmieniają się otoczenie i widoki, spotykamy innych piechurów, czasem wydarza się coś kompletnie niespodziewanego. Ale mając jasno określony cel, wiemy gdzie powinniśmy iść i dokąd dojść. Doskonale byłoby mieć dodatkowo mapę, prawda?
Niekiedy może się okazać, że droga się zarwała, że leży na niej wielkie drzewo, lub z jakiegokolwiek innego powodu, musimy zmienić założoną trasę. Ale nadal zmierzamy do celu. Kalkulujemy – dostępny czas, zmodyfikowaną odległość, posiadane wyposażenie. I idziemy dalej. Trudno sobie wyobrazić, że za radą przypadkowo spotkanego piechura, pójdziemy nagle w kompletnie nieznanym kierunku, nie wiedząc czy wystarczy nam baterii w latarce, lub wody w bidonie. Znacie takie przypadki, gdy strategię firmy zmienia się właśnie na podstawie takiego impulsu i „wujka/ciotki dobra rada?”. Wyobraźmy sobie jak się to kończy w górach… W firmie najczęściej dokładnie tak samo…
I wreszcie dlaczego przyjęłam założenie, że strategia to wycieczka w niższe góry? Nie chodzi o to, aby wspinać się na szczyt, a potem (ups!) z niego spaść lub zejść znowu do pierwotnego poziomu. Nie o to, by wspinać się resztką sił i żeby trasa wymagała od nas wyczynów nadzwyczajnych. Oczywiście takie rodzaje strategii również istnieją i niekiedy bardzo dobrze funkcjonują, ale skuteczna i dostępna dla każdego strategia marketingowa, to zrównoważona i wykonalna bez niewyobrażalnego wysiłku droga, pod górę i lekko z góry i znowu w górę ale cały czas konsekwentnie do celu. Nie schodzisz ze szlaku, chociaż coś tam z boku kusi. Zmieniasz trasę tylko wtedy, gdy to uzasadnione i konieczne i idziesz!
W obydwu wypadkach bardzo ważne są emocje. Podziwiasz widok, podejmujesz wyzwanie. Patrzysz, czujesz, chłoniesz. Wyobraź sobie, że twój klient idzie z tobą na tą wyprawę. Jesteś jego przewodnikiem. Pokazujesz, angażujesz, dostarczasz emocji. Dokładnie tak jak twój brand i twoja strategia. Nie idzie się w góry z grupą tylko po to, żeby dojść do celu. Ta podróż jest celem samym w sobie. Przeżyciem, pakietem emocji i paletą wszystkich zmysłów. A gdy już razem osiągacie cel, ekscytacja i szczęście to niebywały ładunek emocjonalny.
Dlatego, wyruszając w tę podróż, rozpoczynając pracę ze strategią marketingową pamiętaj, że zabierasz w nią swoich klientów, poczyń przygotowania i zapewnij im i sobie morze pozytywnych emocji, wrażeń i w efekcie faktycznych korzyści. No i nie pędź ślepo – nie zgub klientów po drodze…
Zainteresował cię ten temat? Napisz do mnie, ciekawa jestem twojego zdania!
P.S. Wiele z opisywanych przeze mnie działań (i znacznie więcej) można objąć dofinansowaniami przeznaczonymi na rozwój. Chcesz sprawdzić, z jakich kwot dofinansowania może skorzystać Twoja firma? Prześlij numer NIP w wiadomości, a dokonamy weryfikacji i przedstawimy Ci możliwości.
Pozdrawiam!